fOtOtest: Honor Magic 6 Pro

Dawno nie było tak wielu modeli smartfonów dla miłośników fotografii. Zarówno tegoroczne Samsungi, Pixele czy testowany niedawno OnePlus 12 to niezwykle udane urządzenia pod kątem zastosowanej optyki, matryc i oprogramowania. Jak na tle takiej konkurencji wypadł nowy flagowiec Honor Magic 6 Pro, przekonacie się czytając poniższy test.

HONOR MAGIC 6 PRO

Pierwsze na co zwróciłem uwagę to dwie kamery frontowe osadzone w szerokim wcięciu w centrum matrycy. Od razu wiadomo, że będzie na bogato. Wrażenie pogłębia spory, zakrzywiony na brzegach ekran niemal całkowicie zakrywający wąskie ramki. Na prawej krawędzi znajduje się przycisk zasilania oraz regulacja głośności, na dolnej tacka dual Sim, port USB-C i dolny głośnik. Na górze umieszczono drugi głośnik oraz port podczerwieni.

Tył wykonano z matowego szkła, które nieźle radzi sobie z odciskami palców, choć nie tak dobrze jak alternatywne wykończenie z imitacji skóry. Aparaty zgrupowano na gigantycznej wyspie, zajmującej niemal całą górną część tylnej obudowy. Czarny wariant kolorystyczny prezentuje się bardzo elegancko i idealnie pasuje do flagowego urządzenia z najwyższej półki.

W pudełku, poza smartfonem z fabrycznie naklejoną na ekran folią, znajdziemy wyłącznie kabel USB typu C i szpilkę do wymiany SIM. Szkoda, że producent nie zadbał choćby o podstawowe etui i ładowarkę, czy dołączenie zestawu słuchawkowego.

APARAT

Wysepka aparatów Honor Magic 6 Pro składa się z matryc o rozdzielczości:

  • 50 megapikseli (skalowane do 12,5) ze stabilizowaną optyką o zmiennej przysłonie (f/1,4 – f/2,0),
  • 50 megapikseli z obiektywem ultraszerokokątnym o przysłonie f/2,0,
  • 108 megapikseli z peryskopowym teleobiektywem z 2,5 krotnym zoomem optycznym, stabilizacją i przysłoną f/2,6.

Przedni moduł aparatów wyposażono w sensor o rozdzielczości 50 megapikseli z optyką o przysłonie f/2,0 i kamerę głębi 3D.