fOtOtest: Infinix Zero Ultra

Należąca do chińskiego Shenzhen Transsion Holdings marka Infinix Mobile to stosunkowo nowy gracz na polskim rynku, choć sama firma założona została dziesięć lat temu. Testowany Infinix Zero Ultra to urządzenie ze średniej półki cenowej z końca 2022 roku. Cechuje go ultraszybkie ładowanie i aparat z sensorem o rozdzielczości 200 megapikseli. Przekonajmy się więc jak taka matryca spisuje się w budżetowym modelu.

INFINIX ZERO ULTRA

Jak wielokrotnie wspominałem, wzornictwo smartfonów zatrzymało się w miejscu. Zwłaszcza jeśli mówimy o frontach. Tu zastosowano zakrzywiony po bokach ekran z centralnie umieszczonym otworem na kamerę oraz metalowe ramki. Na prawej krawędzi umieszczono włącznik i przyciski do regulacji głośności a na dolnej wejście USB-C, głośnik i tackę kart SIM.

Szklany tył w testowanej wersji Coslight Silver ma widoczny pod kątem motyw pasków przypominających zebrę. Zaletą jest fakt, że nie widać na nim odcisków palców, choć osobiście wybrałbym pewnie ciemniejszy wariant Genesis Noir. Wysepkę tylnych aparatów umieszczono asymetrycznie w lewym górnym rogu. Ze względu na jej rozmiar warto zabezpieczyć telefon dołączonym pokrowcem, by nie zarysować obiektywów przy odkładaniu.

W zestawie poza smartfonem znajdziemy etui z tworzywa, zasilacz sieciowy 180W, słuchawki z przejściówką USB-C, kabel oraz szpilkę do wymiany kart SIM.

APARAT

Tylny moduł aparatów Infinix Zero Ultra posiada trzy matryce o rozdzielczości:

  • 200 megapikseli z przysłoną f/2,0 i optyczną stabilizacją obrazu,
  • 13 megapikseli z obiektywem szerokokątnym i przysłoną f/2,4,
  • 2 megapixele do efektu głębi ostrości w trybie portretowym.

Przedni aparat wyposażono w sensor o rozdzielczości 32 megapikseli z przysłoną f/2,5.