fOtOtest: Motorola One Fusion+

Motorola zdążyła nas już przyzwyczaić do tego, że lubi eksperymentować na urządzeniach ze średniej półki. W linii One mieliśmy już okazję zobaczyć dedykowany teleobiektyw, aparat do makro czy kamerę rejestrującą poziome filmy przy pionowej orientacji telefonu. Równie zaskakujący jest ich najnowszy telefon.

MOTROLA ONE FUSION+

Główną cechą modelu jest wysuwana przednia kamera, dzięki której pozbawiony niepotrzebnych wcięć czy otworów ekran wypełnia praktycznie cały front urządzenia. Moim zdaniem to najlepsze rozwiązanie na rynku – zaraz po obracanym module aparatu. Nawet jeśli implementacja oznacza, jak w tym przypadku, brak funkcji odblokowywania telefonu twarzą.
Na dolnej krawędzi umieszczono gniazdo słuchawkowe, a po prawej stroni znajdują się przyciski zasilania, regulacji głośności oraz Asystenta Google.

Plastikowy tył obudowy wraz ze ściankami wykonano z jednego kawałka tworzywa. Dzięki temu telefon mniej waży i nie jest tak podatne na pęknięcia po upadku jak modele wykończone szkłem. Całość prezentuje się elegancko, zwłaszcza w testowanym, niebieskim wariancie o nazwie Twilight Blue. Z tyłu znajduje się klasyczny czytnik linii papilarnych z logo producenta oraz główny moduł aparatów.

Do zestawu poza słuchawkami, ładowarką Turbo Power i przewodem USB-C dołączono dedykowane etui z tworzywa sztucznego z otworem na wysuwany aparat fotograficzny.

APARAT

Główny aparat posiada matryce:

  • 64 Megapiksele z optyką o przysłonie f/1,8,
  • 5 Megapikseli z obiektywem ultraszerokokątnym 118° o przysłonie f/2,4,
  • 2 Megapiksele i obiektyw Macro Vision z przysłoną f/2,4,
  • 8 Megapikseli z czujnikiem głębi.

Przedni aparat ma sensor Quad Pixel o rozdzielczości 16 Megapikseli oraz optykę o przysłonie f/2,2.