fOtOtest: Vivo V21 5G

Vivo to chiński koncern założony w 2009 roku, którego urządzenia od dwóch lat są obecne na polskim rynku. Do tej pory nie miałem jednak okazji sprawdzić, jak spisują się ich smartfony. Dlatego tym chętniej przystąpiłem do testów najnowszego modelu ze średniej półki – Vivo V21 5G.

VIVO V21 5G

Pierwsze co rzuca się w oczy to wcięcie na kamerę w kształcie łezki, którego już dawno nie widziałem w telefonach. O ewentualnej przewadze notcha czy otworu w ekranie nie ma sensu dyskutować, bo to kwestia osobistych preferencji. Niemniej trzeba zaznaczyć, że obecnie takie rozwiązanie się wyróżnia. Na prawej krawędzi umieszczono włącznik i regulację głośności a na dolnej tackę kart nano SIM i micro SD, złącze USB-C oraz głośnik.

Tył z matowego szkła wykonano tak, że w dotyku przypomina aluminium. Nie zbiera odcisków palców jak lustrzane powierzchnie i prezentuje się bardzo elegancko. Zwłaszcza, że wysepka aparatów jest jedną z najładniejszych jakie ostatnio miałem okazję oglądać. Obiektywy zostały tu ukryte pod taflą szkła, dzięki czemu żaden nie odstaje i nie gromadzi się na nich kurz. Nie dość więc, że to fajnie wygląda, to jeszcze jest bardzo praktyczne w codziennym użytkowaniu.
W zestawie poza Vivo V21 5G znajduje się zestaw słuchawkowy, przezroczyste etui, zasilacz sieciowy, kabel USB typu C oraz szpilka do wymiany SIM. I w tym miejscu warto podkreślić, że mamy przed sobą model ze średniej półki cenowej i przypomnieć jak wygląda obecnie wyposażenie flagowców, które sprzedaje się nie tylko bez pokrowca i zestawu słuchawkowego, ale i często bez ładowarki.

APARAT

Tylny moduł aparatów Vivo V21 5G posiada trzy matryce o rozdzielczości:

  • 64 megapiksele z przysłoną f/1.79 i stabilizacją obrazu,
  • 8 megapikseli z obiektywem szerokokątnym o przysłonie f/2.2,
  • 2 megapiksele z makroobiektywem o przysłonie f/2.4.

Przedni aparat wyposażono w sensor o rozdzielczości 44 megapiksele z optyką o przysłonie f/2.0.