GreedFall [PS4]

Są gry, na które się czeka od zapowiedzi. Z powodu tytułu należącego do lubianej serii, autorów których gry nam się spodobały, albo po prostu dlatego, że zainteresował nas pomysł. GreedFall należy zdecydowanie do trzeciej grupy.

GREEDFALL

Wizja świata wzorowanego na kolonialnej historii XVI i XVII wieku z domieszką magii i bestiariuszem wykreowanych na potrzeby tytułu stworzeń. Zaklęcia, muszkiety, szpady… zapowiadało się nieźle.

FABUŁA

Historię zaczynamy jako spokrewniona z gubernatorem dyplomatka (lub dyplomata) o nazwisku De Sardet. Mamy wyruszyć na skolonizowaną przez walczące ze sobą nacje wyspę Teer Fradee, by odkryć lek na zarazę dziesiątkującą ludność kontynentu. Po drodze przyjdzie nam spotkać przedstawicieli tubylczych plemion, wpaść w sieć intryg wrogich frakcji oraz zmierzyć z bestiami z lokalnej mitologii. W ogólnym zarysie może nie brzmi to jakoś imponująco, ale po dłuższej grze doceniam wplecione wątki i kalki historyczne przypominające mniej chlubne wydarzenia epoki wielkich odkryć.

MECHANIKA

Jak w większości gier RPG, zaczynamy tu od kreatora. Płeć, wygląd oraz jeden z trzech archetypów postaci, który jednak w żadnym stopniu nie ogranicza dalszych modyfikacji. Mamy bowiem pełną swobodę rozwijania bohaterki lub bohatera za pomocą trzech drzewek: umiętności, atrybutów i talentów.

Dzięki nim możemy dostosować do naszych preferencji styl walki, cechy psychiczne i fizyczne oraz niezbędne w wybranym stylu gry zdolności. Nie ma najmniejszych przeszkód by grać uzbrojonym w katowski miecz osiłkiem erudytą stosującym alchemiczne formuły, lub strzelającym z muszkietu magiem włamywaczem. Wszystko za pomocą odpowiedniego rozdzielenia punktów otrzymywanych wraz z poziomami doświadczenia, uzyskanego za wykonanie kolejnych zadań.

W GreedFall występuje broń biała, palna oraz magiczna. Do pierwszej kategorii zalicza się oręż dwuręczny i jednoręczny, do drugiej pistolety i muszkiety a do trzeciej pierścienie.

Nie zabrakło też odpowiedniej odzieży. Składają się na nią nakrycia głowy, amulet, pancerz, buty i peleryna. Od lekkich kompletów skórzanych po ciężkie zbroje przypominające stroje konkwistadorów. Ogranicza nas tylko kombinacja atrybutów postaci.

Oręż możemy kupować u handlarzy, zdobywać ze skrzynek lub łupić ze zwłok pokonanych wrogów. Ulepszenia wykonamy u kowala lub, przy odpowiednim doborze talentów, sami.

Walka odbywa się natomiast w czasie rzeczywistym, ale mamy tryb taktycznej pauzy, pozwalający na rzucanie czarów, zażywanie eliksirów leczących czy rzucanie bomb.

Jeżeli chodzi o zadania to nie jest źle. Poza klasyką pod tytułem “przynieś mnie guzik z sąsiedniej wioski”, mamy misje wątku głównego oraz poboczne, które wykonywać można na kilka sposobów. W zależności od podjętych decyzji, efekty naszych działań wpływają na relacje z frakcjami, towarzyszami podróży oraz fabułę, posiadająca kilka różnych ścieżek.

Przykładowo, by wyruszyć z portu, musimy załatwić problem z transportem. Jest opcja uśpienia strażników odpowiednią miksturą wymagającą adekwatnego talentu, albo zwykłe wejście i wyrżnięcie w pień wszystkich napotkanych ludzi, co obniży nasz status w oczach frakcji. Możemy też przebrać się odpowiedni strój, wejść do strzeżonego budynku i sfałszować dokumenty, albo zakraść się tam jeżeli inwestowaliśmy punkty w zwinność. To tylko przykład jak złożone potrafią być fragmenty zadań.

Towarzysze i ich umiejętności często odgrywają kluczową rolę w misjach, wpływając na dialogi i przebieg wydarzeń. Możemy mieć jednocześnie dwie dodatkowe osoby w drużynie, które wyposażamy zgodnie z ich statystykami oraz wymieniamy w obozowiskach i kwaterach dyplomacji.

Wyżej wymienione miejsca znajdziemy w instancjach na mapie. Zamiast otwartego świata zastosowano tu system oddzielnie wczytywanych lokacji, pomiędzy którymi przenosimy się dowolnie z oznaczonych “przejść”, globusów lub obozowego ogniska.

OPRAWA AUDIOWIZUALNA

GreedFall nie miał dużego budżetu i to momentami widać. Mimo, że system brak sandboxa przyjąłem z ulgą, grafika obiega od aktualnych standardów. Uproszczone modele postaci, puste wnętrza, wymarłe miasta i brak synchronizacji animacji twarzy z dźwiękiem na wstawkach filmowych. Z drugiej strony naprawdę ładne i dopracowane lokacje poza miastami i fajnie zrobieni główni przeciwnicy. Ostatecznie wygląda to jak podrasowany Dragon Age. Może nie zachwyca, ale i jakoś specjalnie nie odrzuca.
Podobnie dźwięk, który raczej nie zapada w pamięć. Z powodu ograniczeń finansowych, brak tu zabawy akcentami, czy złożonych podkładów tętniących życiem miast i odludzi. Niemniej, nawet po kilkudziesięciu godzinach nie odczułem znużenia ani muzyką ani dialogami.

CZY WARTO

GreedFall to gra nierówna. Na pierwszy rzut oka może odstraszać archaicznymi modelami postaci czy wnętrz oraz fabularnymi kliszami, znanymi z europejskich i amerykańskich RPG. Z drugiej strony potrafi zaskoczyć mechanikami, dzięki którym statystyki i rozwój postaci mają realne przełożenie na to w jaki sposób ukończymy kolejne zadania.
I to potrafiło zatrzymać mnie przy tym tytule na dłużej. Jeśli ktoś lubi gry Bioware (zwłaszcza serię Dragon Age), to tutaj poczuje się jak w domu. Na plus należy też zaliczyć to, że autorzy zrezygnowali z wydawania dodatków i otrzymujemy zamkniętą fabularnie całość. Może nie tytuł roku, ale solidną porcję rozrywki na kilkadziesiąt godzin.

Wszystkie zrzuty ekranu pochodzą z klasycznej wersji PS4.
Grę do recenzji udostępnił dystrybutor – CDP