Pierwszy kontakt ze smartfonami Vivo miałem stosunkowo niedawno, przy okazji recenzji V21 5G. Byłem wtedy pod wrażeniem świetnej jakości wykonania urządzenia i całkiem niezłych zdjęć nocnych. Dziś test ich najnowszego modelu, który wyróżnia się na tle innych urządzeń przede wszystkim wyglądem.
VIVO V23 5G
Klasyczny front posiada dwie kamery umieszczone w sporym prostokątnym wcięciu w ekranie. W czasach gdy większość producentów przeszła na okrągłe oczka umieszczone centralnie lub w lewym górnym rogu wyświetlacza, takie rozwiązanie wydaje się nieco archaiczne.
To jednak wciąż kwestia osobistych preferencji i dla wielu osób praktycznie bez znaczenia.
Na prawej krawędzi umieszczono włącznik i regulację głośności a na dolnej tackę kart nano SIM i micro SD, złącze USB-C oraz głośnik.
Szklany tył obudowy posiada warstwę mikrokryształów osadzonych na powłoce antyrefleksyjnej z fluorytem, dzięki któremu powierzchnia zmienia kolor pod wpływem światła padającego pod różnymi kątami. Wygląda to niezwykle efektownie, zwłaszcza w pełnym słońcu.
Dodatkowo w złotej wersji kolorystycznej obudowa zmienia kolor pod wpływem naświetlania promieniami UV. Efekt utrzymuje się od kilku do kilkunastu minut i możemy wykorzystać go na przykład do tworzenia własnych wzorów.
W zestawie, poza Vivo V23 5G z fabrycznie założoną na ekran folią ochronną, znajdują się słuchawki, przezroczyste etui, zasilacz sieciowy, kabel USB typu C, przejściówka do słuchawek na USB-C oraz szpilka do wymiany SIM. To naprawdę sporo w czasach gdy konkurencja do kilkukrotnie droższych flagowców nie dodaje już nawet ładowarki.
APARAT
Tylny moduł aparatów Vivo V23 5G posiada trzy matryce o rozdzielczości:
- 64 megapikseli z optyką o przysłonie f/1,89 i autofocusem,
- 8 megapikseli i obiektywem szerokokątnym o przysłonie f/2,2,
- 2 megapiksele z makroobiektywem o przysłonie f/2,4.
Przednie aparaty wyposażono w sensory o rozdzielczości:
- 50 megapikseli z optyką o przysłonie f/2,0,
- 8 megapikseli z obiektywem szerokokątnym o przysłonie f/2,28.